Przed rozpoczęciem
pisania należało wybrać wielkość liter, rodzaj pisma, zadecydować o położeniu
tekstu na stronie, czy mają to być dwie kolumny czy jedna, wyznaczyć miejsce na
marginesy, tytuł, inicjały rubryki i ilustracje. Położenie wszystkich elementów
zależał od szkoły, okresu i warsztatów pisarskich.
Czasami
przed wykonaniem kodeksu była przygotowywana makieta (minuta) zawierająca wzór
strony, który był przedstawiany do zatwierdzenia zleceniodawcy lub klientowi a
następnie pełnił funkcję wzoru dla kaligrafa i iluminatora. Przepisywanie
tekstu było bardzo nużące i czasochłonne, gdyż wymagało od kopisty stałej uwagi
i staranności. Zdarzały się jednak błędy wynikłe w skutek błędnego odczytu lub
bezmyślnego przepisania tekstu, skrybowie najczęściej usprawiedliwiali się z
tychże błędów na końcu przepisywanych ksiąg.
Skrybowie przepisywali teksty na
pulpitach trzymanych na kolanach, a u schyłku średniowiecza kopista siedział
przy stojącym pulpicie.
W XVI wieku
przepisywano już na płaskim stole.
![]() |
Giovanni Colonna: Mare historiarum. Paryż XV wiek. Źródło: http://expositions.bnf.fr/fouquet/grand/f116.htm |
Czas przepisywania zależał m.in. od
umiejętności kopisty, rodzaju pisma i długości dnia. Do pisania skryba używał
zaostrzonego odpowiednio gęsiego lub łabędziego pióra i atramentu. W Europie do
XII wieku używano atramentu węglowego, rozpuszczanego w wodzie. Skład tego
atramentu to poza węglem i wodą: guma arabska, miód lub białko jaj. Pierwszy
przepis na produkcję atramentu podał mnich Teofil Prezbiter żyjący na przełomie
XI i XII wieku w swoim traktacie Diversarum
Artium Schedula:
Mając sporządzić atrament – incaustum, należy w kwietniu
lub w maju naciąć gałązek tarniny zanim zakwitnie i wypuści listki, a zebrawszy
je w wiązki, pozwolić im poleżeć w cieniu przez dwa, trzy lub cztery miesiące,
aż trochę przeschną.
Następnie drewnianymi młotkami rozgniata się owe gałązki
na twardym pniaku, dopóki całkowicie nie zejdzie z nich kora, którą natychmiast
trzeba wrzucić do beczki pełnej wody; kiedy się napełni dwie, trzy, cztery albo
pięć beczek korą i wodą, pozostawia się je przez osiem dni, aż woda wyciągnie z
kory wszystek sok. Następnie wlewa się tę wodę w jak najczystszy tygiel albo
kociołek i postawiwszy na ogniu, gotuje; od czasu do czasu należy dorzucić do
tygla kory, aby pozostałe jeszcze resztki soku się wygotowały; gdy się nieco
pogotują, można je wyrzucić, a włożyć znowu świeże. Pozostałą wodę gotuje się
dotąd, aż zostanie z niej trzecia część, potem się ją przelewa do mniejszego
tygla i tak długo gotuje, aż sczernieje i zacznie gęstnieć, należy przy tym
uważać, by nie dolewać wody z wyjątkiem tej, która zawiera sok. Kiedy się
zauważy, że woda gęstnieje, dodaje się trzecią część czystego wina, a wlawszy w
nowe dwa lub trzy naczynia, dotąd gotuje, aż na wierzchu utworzy się powłoka
podobna do błony.
Zdjąwszy następnie naczynia z ognia, wystawia się je na
słońce, dopóki czarna ciecz nie oddzieli się od czerwonych mętów. Bierze się
potem starannie uszyte torebki z pergaminu z pęcherzami wewnątrz, a wlawszy w
nie czysty atrament, wiesza się w słońcu, dopóki całkowicie nie wyschnie na
proszek; kiedy wyschnie, można go wziąć ile się chce i zmieszać z winem nad
rozżarzonymi węglami, a dodając następnie trochę atramentu, można pisać. Gdyby
się zdarzyło przez niedbalstwo, że atramentowy proszek nie byłby wystarczająco
czarny, trzeba wziąć żelazny pręt o grubości jednego palca i włożywszy do w
ogień, rozgrzać, dopóki się nie rozżarzy, a potem natychmiast włożyć do
proszku.[1]
Piotr z Opactwa Św. Audemara w Księdze o sporządzaniu kolorów podaje
inny przepis:
Weź dojrzałe ziarna
caprifolium, w języku angielskim gatetrice, i zmiażdż dobrze w moździerzu. Potem
starannie zagotuj wina, równo dodając tę miazgę do niego żelaznym czerpakiem.
To jest właśnie zielony i wyśmienity inkaust. Jeśli chcesz mieć płótno lub
skórę zieloną, pędzelkiem posmaruj po wierzchu, jeśli zaś chcesz, aby kolor był
czarny, przydaj tej mieszaninie zwykłego atramentu.[2]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz